Odbierz swój egzemplarz

Komu potrzebna jest Karta Polaka?

Karta Polaka miała być formą uznania dla osób kultywujących swoją polskość poza granicami kraju i zarazem uprościć ułożenie sobie życia w Polsce dla tych, którzy zechcą się tu przenieść. Praktyczna realizacja tych założeń na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat przyniosła jednak liczne kontrowersje, a nawet grube skandale. Dzisiaj, kiedy kwestia migracji ze Wschodu ma dla Polski większe znaczenie niż kiedykolwiek wcześniej, zagadnieniu temu na łamach 92. numeru „Polonia Christiana” przyjrzał się red. Marcin Więckowski. Zachęcamy do lektury tekstu.

Idea dokumentu poświadczającego narodowość polską dla osób niebędących obywatelami RP zrodziła się na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia. Gdy skończył się eksperyment komunistyczny i Polska nagle przypomniała sobie o setkach tysięcy rodaków rozrzuconych po całym obszarze upadłego imperium sowieckiego, a jednocześnie zaczęła się masowa migracja zarobkowa z Polski na Zachód, trzeba było wymyślić jakiś mechanizm, który zachęciłby osoby polskiego pochodzenia z państw biedniejszych od nas, aby osiedlały się w ojczyźnie przodków.

Nie można było jednak po prostu wydać tym ludziom polskich paszportów, ponieważ sowieckie prawo (którego wiele ustaw i kodeksów wciąż obowiązuje w krajach będących dawniej częściami Związku Sowieckiego) nie rozpoznawało w ogóle takiego pojęcia jak podwójne obywatelstwo. Dlatego osoby przyjmujące obywatelstwo polskie musiałyby się zrzec swego pierwotnego obywatelstwa: ukraińskiego, białoruskiego, rosyjskiego, kazachskiego i tak dalej, co mogłoby się odbić niekorzystnie na życiu ich samych oraz ich rodzin.

 

Kto ty jesteś? I w co wierzysz?

Aby otrzymać Kartę Polaka, należy udać się do najbliższego konsulatu lub ambasady RP i złożyć wniosek, po czym odbyć rozmowę z konsulem i zdać egzamin obejmujący znajomość języka polskiego oraz podstawowych informacji o ustroju, geografii i historii Polski. Posiadacze Karty Polaka są w wielu obszarach życia społecznego traktowani jak obywatele polscy: nie muszą uzyskiwać pozwolenia na pracę, na równi z obywatelami RP mają prawo do prowadzenia działalności gospodarczej, do bezpłatnej edukacji na uczelniach publicznych czy do opieki medycznej w sytuacjach nagłych. Nie mają jednak praw wyborczych, nie mogą służyć w siłach zbrojnych ani pracować w aparacie państwowym.

Tyle teorii. W praktyce od wielu lat spotykamy się z informacjami, że Karta Polaka często trafia do osób, których identyfikacja z polskością jest nikła. Wynika to z prostego faktu, że większość jej posiadaczy pochodzi z zachodniej Ukrainy i Białorusi, które jeszcze niedawno należały do państwa polskiego i gdzie mieszane małżeństwa były zjawiskiem tak powszechnym, że dziś trudno znaleźć tam osobę, która nie miałaby chociaż jednego dziadka czy pradziadka Polaka.

Przytoczę przykład z własnego doświadczenia. Na początku studiów mieszkałem w pokoju z dwoma Ukraińcami. Dzięki temu poznałem sporo studentów i studentek zza wschodniej granicy; większość z nich pochodziła z obwodu lwowskiego. Wszyscy byli posiadaczami Karty Polaka, z wyjątkiem jednego – którego reszta miała za frajera, bo nie chciało mu się uczyć do Karty Polaka i przez to musi teraz bulić za studia, a oni nie. Nie muszę chyba dodawać, że nie porozumiewali się między sobą po polsku, ba, niektórzy mieli nawet problemy ze sformułowaniem poprawnie jednego zdania, kiedy zwracali się do mnie.

W roku 2015 szerokim echem odbił się skandal w Przemyślu, gdzie grupa ukraińskich studentów sfotografowała się z flagą UPA, wykonując jednocześnie hitlerowskie pozdrowienie. Później okazało się, że jeden z nich miał Kartę Polaka. W czasie postępowania dyscyplinarnego na uczelni stwierdził, że nie wiedział, iż te symbole źle się w Polsce kojarzą i nie chciał nikogo urazić.

Wobec tego musimy zadać sobie bardzo ważne pytanie pomocnicze: czy naprawdę Polak z Kresów, a więc z obszarów, na których dokonało się banderowskie ludobójstwo, mógłby nie mieć pojęcia, czym była dla Polaków UPA i fotografować się z jej flagą?!

Nadużycia związane z wydawaniem Kart Polaka były już zresztą tematem naprawdę grubych afer, po których „leciały głowy”. Kiedy w roku 2016 wyszło na jaw, że Konsulat RP we Lwowie po prostu je sprzedawał, zwolniono prawie cały jego personel. Wcale nierzadkie są też przypadki fałszowania dokumentów potwierdzających polskie pochodzenie – choć, jak już wcześniej wspomniano, na ogół nie ma nawet takiej potrzeby.

Wśród moich znajomych legitymujących się Kartą Polaka znalazła się także… Rosjanka ze Smoleńska. To nie mniej dziwna i podejrzana sprawa, gdyż dziewczyna otwarcie mówiła, że nie ma żadnych polskich korzeni, a Kartę Polaka dostała w ramach podziękowania za wolontariat przy naszym konsulacie w Smoleńsku. Sęk w tym, że w Ustawie o Karcie Polaka nie ma ani słowa, że można ją wydawać osobom, które nie wykazały polskiego pochodzenia, w zamian za jakieś osobiste dokonania, a na samym dokumencie widnieje informacja, iż poświadcza on narodowość polską…

 

Karta Polaka: zlikwidować czy zreformować?

Fakt, że Karta Polaka często trafia do osób nieodpowiednich, w świetle sytuacji opisanych powyżej jest chyba dla wszystkich oczywisty. Ale to tylko połowa problemu. Okazuje się bowiem, że czasami dokument ten nie trafia do osób, które otrzymać go powinny.

Podczas mojego pobytu w Maćkowcach i Szaróweczce na Podolu, gdzie zbierałem relacje, które później posłużyły mi do napisana powieści Dom nad Płoską, usłyszałem od miejscowych Polaków, potomków ocalałych z operacji polskiej NKWD, naprawdę oburzającą historię.

Otóż jedna z tamtejszych dziewczyn… nie zdała egzaminu na Kartę Polaka. Zabrakło jej jednego punktu, bo nie znała nazwy jakiejś polskiej rzeki!

Przede wszystkim jednak do jej niskiego wyniku przyczynił się test językowy. Dziewczyna pisała gwarą mazurską, którą mieszkańcy tych wsi posługują się od wieków. Niestety, dla niedouczonego egzaminatora wszystkie gwarowe wyrażenia były błędami językowymi. Tymczasem Ukrainiec ucząc się polskiego z podręczników, poznaje literacki standard języka – dlatego paradoksalnie może wypełnić taki test „poprawniej” niż kresowiacy posługujący się swymi lokalnymi dialektami…

I tutaj należy wreszcie postawić pytanie, które czai się od samego początku tego tekstu: skoro wydawanie Karty Polaka wygląda aż tak źle, to może po prostu należy ją zlikwidować?

 

Pod nią umrzeć

Były ambasador RP w Moskwie, Wojciech Zajączkowski, podzielił się przed laty historią pani Władysławy z syberyjskiej wsi, która z trudem przejechała kilkadziesiąt kilometrów do najbliższego telefonu, aby zadzwonić do ambasady i powiedzieć, że chce Kartę Polska, żeby zawiesić ją sobie nad łóżkiem i pod nią umrzeć… Ta szczera, wręcz drastyczna wypowiedź ujawnia wielkie przywiązanie staruszki do tego symbolu polskiego pochodzenia. Czy likwidując go, nie wyrządzilibyśmy krzywdy ludziom jej podobnym?

Może więc wydawanie Kart Polaka powinno być uzależnione od działalności w jakichś organizacjach zrzeszających Polaków na Kresach lub uczęszczania do szkoły z polskim językiem nauczania? Bez wątpienia powinni ją otrzymać na przykład absolwenci lwowskiej „dziesiątki” czy członkowie polskiego harcerstwa na Ukrainie. Niestety jednak nie wszyscy kresowiacy, zwłaszcza pochodzący ze wsi, mają możliwość w takich organizacjach się udzielać, a polskich szkół na Wschodzie jest niewiele. Czy więc i w tym przypadku skutek nie okaże się odwrotny od zamierzonego i nie uderzy przede wszystkim w Polaków?

Pytanie, co zrobić z Kartą Polaka, pozostaje zatem otwarte. Uważam, że ani utrzymanie obecnego stanu rzeczy, ani całkowite wycofanie się z tego projektu nie są podejściem właściwym. W naszym położeniu historycznym, politycznym i demograficznym Karta Polaka może być przydatnym instrumentem, który da się właściwie wykorzystać. Trzeba jednak na nowo przemyśleć jej koncepcję i dogłębnie ją zreformować.

 

Marcin Więckowski – autor powieści historycznych, publicysta magazynu „Przymierze z Maryją” i portalu PCh24.pl, kresowiak.

Temat afer i kontrowersji związanych z Kartą Polaków był również poruszany w mediach Stowarzyszenia Księdza Skargi, m.in. na portalu PCh24.pl (artykuł “Karta Polaka na sprzedaż. Ukraińska telewizja ujawnia alternatywne sposoby na pracę w Polsce”). Z kolei w lipcu 2022 r. polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych zapowiedziało zwiększenie liczby punktów, w których możliwe będzie odebranie dokumentu.

Poprzedni post
Następny post