Odbierz swój egzemplarz

Łukasz Karpiel: Patchworkowy świat

Tata Jacek po kłótni z mamą Anną wraca do domu. Żona Barbara wita go w złym humorze, gdyż pokłóciła się z mężem Jarosławem, kiedy go poprosiła, aby odwiózł jej syna oraz swoje dwie córki. Ten dzień w rodzinie Nowakowskich-Kowalskich-Andrzejewskich-Śledziowskich nie należał do udanych. Wszyscy jednak liczyli na zbliżający się wyjazd do Zakopanego. Czy jednak, jak podejrzewał mąż Artur, cała rodzina nie wróci spod Tatr „wzbogacona” o nową żonę? W ten sposób można streścić fabułę odcinka niejednego serialu-tasiemca. Takie „życiowe” produkcje odnajdujemy również w programie publicznego nadawcy. Nie ma to jak misja promowania postaw „prorodzinnych”…

 

Patchwork to metoda szycia polegająca na łączeniu małych kawałków materiału w większą całość układającą się w nowy wzór. Tworzące patchwork fragmenty mogą się znacznie różnić pod względem koloru i faktury. Kawałki materiału pochodzą zwykle z różnego źródła – są fragmentami innych całości.

Na podobnych zasadach skonstruowana jest tak zwana rodzina patchworkowa. W psychologii tego typu rodziny określa się mianem rodzin zrekonstruowanych, czyli takich, w których co najmniej jedno dziecko nie jest dzieckiem wychowującej go pary. Rodziny takie powstają w wyniku rozpadu wcześniejszych struktur, który następuje na skutek śmierci jednego z rodziców albo ich rozwodu czy rozstania. Trzeba dodać, że z każdym rokiem rośnie liczba rodzin patchworkowych powstałych z drugiego z wymienionych powodów.

I choć nawet wśród liberalnie nastawionych psychologów nie brak takich, którzy ostrzegają przed licznymi niebezpieczeństwami, na jakie narażone są osoby wchodzące w tego typu układy, w popkulturze obserwujemy tendencję do coraz śmielszego promowania patchworkowego rozwiązania kwestii rodzinnej. Ileż to salw śmiechu (odtwarzanego z tak zwanej puszki) wywołały wszelkiego rodzaju qui pro quo stające się faktem na skutek poddania rodziny procesowi rekonstrukcji. Jak jest wesoło, kiedy z twarzy serialowych dzieci nie schodzi uśmiech spowodowany zmultiplikowaną liczbą prezentów otrzymywanych od niezliczonych babć, dziadków, wujków, cioć i wszelkiej maści „przyjaciół”. A że takim malcom w przyszłości może być trudno uwierzyć, iż możliwe jest małżeństwo aż po grobową deskę, czy nawet długoletnia przyjaźń, o to już twórcy sitcomów nie dbają.

Dla odmiany w „poważnych” serialach odnajdziemy oczywiście cienie patchworkowych układów, lecz z kolei ilość ukazanych tam zrekonstruowanych rodzin sprawia, że wciągnięty w fabułę widz nabiera podejrzenia, iż ma do czynienia z sytuacją całkiem normalną, ba, nawet na swój sposób pociągającą.

Współczesny atak na rodzinę odbywa się na wielu płaszczyznach. Jego efektem są rozliczne sytuacje kryzysowe. Jednak czy lekarstwem na nie mają okazać się patchworkowe układanki promowane w mediach? Oczywiście, że nie. Dalsze ocieplanie wizerunku połączone z ukazywaniem ich jako sposobu nowoczesnego organizowania życia „rodzinnego” może tylko pogorszyć status quo. A stąd tylko krok do katastrofy.

Łukasz Karpiel

 

Artykuł został opublikowany w 72. numerze magazynu „Polonia Christiana”.

 

Przeczytaj także: Jan Bereza: Polska jest nasza

Poprzedni post
Następny post