Nie ten winny kto zabija, ale ten, kto o tym głośno mówi i chce ujawnienia prawdy. Taka przerażająca myśl rodzi się na podstawie ujawnionego przez Kingę Małecką – Prybyło z Fundacji „Pro – Prawo do życia” procederu, w ramach którego masowo dokonywane są aborcje w Polsce. Jak podaje fundacja, „aborcyjna mafia przyznaje się do współudziału w morderstwie 34 tys. polskich dzieci na przestrzeni jednego roku”, ale o tragicznym procederze milczą deklarujące się jako antyaborcyjne oraz katolickie media i środowiska.
Gest bez pokrycia?
Czy wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 22 października 2020 roku był tylko gestem w stronę tej części społeczeństwa, która nie godziła się wcześniej i nie godzi się obecnie na legalność zabijania dzieci w łonie matki? W czasie, gdy zapadał ten wyrok wydawało się, że zwolennicy ochrony życia doprowadzili swoją presją do uznania za niekonstytucyjny przepis tzw. kompromisu aborcyjnego z 1993 roku, dopuszczającego aborcję w przypadku dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu. Taki zapis w praktyce służył dokonywaniu zabicia w łonie matki m.in. dzieci z zespołem Downa, który nie jest chorobą uniemożliwiającą normalne życie.
Pierwsze wątpliwości środowisk pro-life co do przyszłości ochrony życia w Polsce, już po pamiętnym wyroku TK z 22 października 2020 roku, wzbudziła długa zwłoka z wydaniem pisemnego uzasadnienia do tego wyroku – takie uzasadnienie powinno pojawić się w Monitorze Polskim. Niestety, brak uzasadnienia wyroku pozwalał premierowi na tłumaczenie zwłoki w publikacji wyroku Trybunału Konstytucyjnego w Dzienniku Ustaw, a ta czynność była warunkiem obowiązywania tego przepisu.
Trybunał Konstytucyjny przedstawił takie uzasadnienie do wyroku dotyczącego ochrony życia dziecka w łonie matki dopiero w styczniu 2021 roku, przez co legalność dokonywania aborcji wydłużono o kilka miesięcy. Warto przypomnieć, że uzasadniając wyrok z 22 października 2020 roku ze strony Trybunału Konstytucyjnego padły słowa o tym, że wszystkie władze publiczne powinny zapewniać prawną ochronę życia ludzkiego, w każdej fazie jego rozwoju.
Jak dzisiaj wygląda praktyka stosowania prawa, które powinno brać w obronę te dzieci, które przed wyrokiem TK zabijano na podstawie „kompromisu aborcyjnego” lub na podstawie jego naginania? Czy wyrok na papierze władze państwowe przeniosły do rzeczywistości i stosowania? Informacje podane przez Fundację „Pro – Prawo do życia” przerażają skalą zjawiska usuwania dzieci z łona matek, wspieranego przez środowiska, które można nazwać „mafią aborcyjną”.
Jawnie działające „podziemie aborcyjne”
Wyrok Trybunału Konstytucyjnego i jego uzasadnienie przyczyniły się do ogólnonarodowej dyskusji o patologicznym zjawisku zabijania dzieci nienarodzonych. Niestety, w ślad za tym nie poszły konkretne działania aparatu państwowego, który – zgodnie z uzasadnieniem wyroku TK – powinien zapewniać ochronę życia ludzkiego na każdym jego etapie. W tej sprawie milczą: policja, prokuratura, ministerstwo sprawiedliwości. Czy chcą w ten sposób dać do zrozumienia, że dla nich temat nie istnieje?
Tymczasem nadal środowiska wspierające „aborcję na życzenie” działają oficjalnie i są promowane przez mass media, liderów opinii i polityków, próbujących na zachęcaniu do swobody decydowania o ludzkim życiu budować swój kapitał polityczny i wpychać się na „europejskie salony”. Takie zachowania ośmielają tych działaczy proaborcyjnych, którzy już wprost są zaangażowani w proceder uśmiercania dzieci nienarodzonych.
Jak stwierdza Kinga Małecka – Prybyło: „Działające na terenie Polski zorganizowane grupy przestępcze publicznie przyznały się do tego, że w ciągu ostatniego roku pomogły aż 34 tys. kobiet (!!) zamordować swoje dziecko. Potwierdzono tym samym szacunki naszej Fundacji, dotyczące ogromnej skali aborcji dokonywanych w naszym kraju”.
Według Kingi Małeckiej – Prybyło, obrazu tragedii kobiet i dzieci dopełniają jeszcze dwie liczby – 1080 kobiet wywiezionych za granicę w celu dokonania aborcji i 434 Polki, które zabiły swoje dzieci „z pomocą morderczego forum aborcyjnego, które jawnie funkcjonuje w internecie i doradza, jak dokonać zbrodni i pozbyć się zwłok dziecka dla zatarcia śladów”.
Skala zabijania dzieci nienarodzonych jest więc nadal ogromna, a tragedia tysięcy matek i dzieci dokonuje się wbrew prawu, którego nikt nie egzekwuje i nie chce egzekwować.
Jeżeli – według danych Fundacji „Pro – Prawo do życia” – tylko jedna z grup zaliczanych do „aborcyjnej mafii” odpowiedziała na ponad 80 tys. wiadomości z Polski, to trudno taką działalność nazwać „podziemiem aborcyjnym” – w tej skali działanie jest działaniem publicznym. Sprzedaż pigułek poronnych, powodujących zabicie w łonie matki tysięcy niewinnych istot i podane wcześniej uśmiercenie 34 tys. dzieci przez ich matki trudno nazwać działalnością „w podziemiu”.
Jeżeli informacje, instruktaże i kontakty do sprzedawców aborcyjnych pigułek są ogólnodostępne w mediach i portalach społecznościowych, to trzeba nazwać rzecz po imieniu – proaborcyjne organizacje i robiące na tym biznes osoby i podmioty funkcjonują wciąż legalnie. Tak, jakby wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 22 października 2020 roku nie było. Czy tak wygląda drugi kompromis aborcyjny, opłacany śmiercią 34 tys. małych dzieci rocznie?
Masowe zabijanie i oczu przymykanie
Z historii wiemy, że niektórzy władcy zabijali posłańca, który przynosił złe wieści. Dzisiaj takim posłańcami są działacze organizacji i środowisk broniących życia ludzkiego na każdym jego etapie. Co prawda dzisiaj głowy posłańcom się nie ścina, ale kara jest na tyle dolegliwa, żeby nakłonić ich do zaprzestania roznoszenia „złych wieści”.
Błogostan aparatu państwa, który „zrobił swoje”, czyli wydał przepis, nie jest niczym uzasadniony. Nie byłoby kodeksu drogowego, gdyby policja nie egzekwowała jego zapisów. I tak samo – nie będzie prawa chroniącego życie ludzkie, jeżeli nie będzie ono egzekwowane. Przymykanie oczu na podane wcześniej jawne działania, skutkujące utratą tysięcy żyć ludzkich, doprowadzi do obumarcia prawa o ochronie życia ludzkiego. Dobrze wiemy, że kolejnym etapem walki z cywilizacją życia będzie próba przeszczepienia na polski grunt legalizacji eutanazji, uzasadnianej podobnie jak aborcja prawem do decydowania o zakończeniu czyjegoś życia.
Presja środowisk proaborcyjnych i proeutanazyjnych nie będzie maleć, bo słowo „kompromis” traktują one tylko jako przystanek na drodze do osiągnięcia pełni swoich celów. Praktyka tolerowania procederu zabijania tysięcy dzieci i zamykania ust wszystkim, którzy na to się nie godzą to droga donikąd – droga do cywilizacji śmierci.
Co więcej, mimo formalnie obowiązującego prawa, chroniącego mocniej życie dzięki wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego z 22 października 2020 roku, dzisiaj karani są nie ci, którzy łamią prawo, zachęcają kobiety do aborcji i czynnie w zabiciu nienarodzonych pomagają.
Jak podaje Kinga Małecka – Prybyło z Fundacji „Pro – Prawo do życia” organy ścigania nakładają kary i prowadzą czynności przeciw osobom, które walczą z – nielegalną przecież – aborcją. Jeden z wolontariuszy tej Fundacji został w ciągu dwóch miesięcy ukarany na kwotę 7440 zł za mówienie i pokazywanie prawdy o aborcji w przestrzeni publicznej. A czy słyszał ktoś o nałożeniu kary na proaborcyjnych działaczy i ich organizacje, nawołujących publicznie do nielegalnej aborcji albo ułatwiających dokonanie aborcji? Czy jakiś profil lub portal promujący nielegalne dokonywanie aborcji został zablokowany?
Rok po wyroku TK, mówiącym o nielegalności aborcji ze względów eugenicznych, same środowiska proaborcyjne mówią o 34 tys. dokonanych usunięć dziecka z łona matki, a Fundacja „Pro – Prawo do życia” podaje informację o 109 sprawach sądowych, jakie są prowadzone przeciwko tym, którzy walczą o egzekwowanie prawa do ochrony życia ludzkiego.
To smutny bilans minionego roku i dziwna cisza, jaka w tej sprawie panuje. Zarówno w mediach liberalnych, jak i w tych, które mienią się prawicowymi i katolickimi. Zmowa milczenia wokół tysięcy ofiar małych i niewinnych dzieci przeraża… ale też daje nam wiele do myślenia.
Źródło: Fundacja Pro – Prawo do życia