„Demoralizuje, rozkłada od wewnątrz, jest zagrożeniem szczególnie dla młodego pokolenia, które jest – w mojej ocenie – słabsze niż poprzednie roczniki zahartowane w sporach z komunizmem”. Tak o lobby homoseksualnym w Kościele powiedział ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski, duszpasterz Ormian i opiekun niepełnosprawnych.
Lobby homoseksualne w Kościele – ks. Isakowicz-Zaleski ostro o przyczynach i skutkach nowego kryzysu
Obszerną rozmowę z duchownym publikuje portal DoRzeczy.pl. „Niektórzy uznali to za dobre paliwo wyborcze, stwierdzili, że Kościół sam się podkłada. Z jednej strony próbuje pouczać polityków, a z drugiej sam nie rozwiązuje wewnętrznych spraw. Myślę, że w cyniczny sposób różne środowiska zaczęły nagle być obrońcami ludu przed ciemnym klerem. I to jest coś, co będzie się nasilało. Może dopiero po wyborach sytuacja się uspokoi” – powiedział m.in. ksiądz Isakowicz-Zaleski spytany o obecną falę ataków na Kościół.
Zdaniem rozmówcy Anny M. Piotrowskiej, Kościół ma kłopoty z rozwiązywaniem swoich wewnętrznych spraw, co uwidoczniło się wcześniej przy okazji sprawy lustracji duchowieństwa, a w ostatnim czasie poprzez skandale obyczajowe, chętnie nagłaśniane przez media.
„Wszystkie trudne sprawy należy rozwiązywać” – to odpowiedź duchownego na problemy, z którymi zderza się polski Kościół.
„Obok sprawy lustracji widać powiązania w złych sprawach – chodzi o homolobby. To nie jest tylko chwytliwe hasło. Znam bardzo wielu biskupów z młodszego pokolenia, uczciwych, prawych. Jednak jest też wyraźna grupa ludzi, która zajmuje się tuszowaniem tych powiązań. Jeżeli ktoś jest homoseksualistą, to promuje następnych, a ci kolejnych. I tu już nie chodzi o to, czy oni współżyją ze sobą czy nie, bo to jest osobny problem – grzechu wobec szóstego przykazania, ale o to, iż widać, że jest taka tkanka ludzi, którzy świetnie się w tym środowisku czują. Co ciekawe, pozostali się nie przebijają, a ci się przebijają” – powiedział ksiądz Isakowicz-Zaleski.
Jak duże jest homolobby w Kościele? „Ich siła jest ogromna”
Jedno z pytań dotyczyło liczebności środowiska wspierającego dewiacyjne postawy wśród kleru.
„(…) polemizuję z niektórymi moimi konfratrami, którzy mówią, że to 30-50 proc. księży. Może tak jest, ale w USA. W Polsce moim zdaniem mniej. Natomiast ich siła jest ogromna. Widać to było na przykładzie ks. Krzysztofa Charamsy. Przecież on był promowany od samego początku. Już będąc na drugim roku studiów został przez swojego biskupa wysłany do Rzymu. Robił błyskotliwą karierę. I co, nie wiedziano kim on jest? Wiedziano. Ktoś mu tę karierę ułatwiał. Natomiast kiedy wybuchł skandal, nagle okazało się, że jest sierotą, bo nikt się do niego nie przyznaje. To samo działo się z abp. Józefem Wesołowskim, o którym wcześniej wielu ludzi wiedziało, że ma skłonności, ale nic sobie z tego nie robiono (…) – mówił duszpasterz Ormian.
Rozmówca „Do Rzeczy” odniósł się do kwestii wiarygodności księży. Zdaniem księdza Isakowicza-Zaleskiego, ludzie nie wybaczą kapłanom dwóch rzeczy: „(…) pazerności na pieniądze i zakłamania, czyli głoszenia czegoś z ambony, a postępowania zupełnie inaczej. I ja mogę się pod tym podpisać. Po tylu latach, a jestem księdzem 35 lat, mogę śmiało powiedzieć, że ksiądz może znaleźć porozumienie z parafianami w najtrudniejszych sytuacjach, ale w tych dwóch przypadkach jest spalony”.
„To jest taki obowiązek jak Kasandry: powiedzieć, że jest niebezpieczeństwo. Natomiast co z tym ostrzeżeniem zostanie zrobione, zależy od tych, którzy decydują. Kasandra przestrzegała przed koniem trojańskim. Dla mnie takim koniem trojańskim jest homolobby. Absolutnie. Bo ono demoralizuje, rozkłada od wewnątrz, jest zagrożeniem szczególnie dla młodego pokolenia, które jest – w mojej ocenie – słabsze niż poprzednie roczniki zahartowane w sporach z komunizmem” – podsumował duchowny.
Źródło: DoRzeczy.pl
/ wywiad, którego fragmenty cytujemy w niniejszym artykule, przeprowadzono w kwietniu 2019 r.